wtorek, 14 czerwca 2016

O tym, jak nie zrobiłem porównania Sony FE 85 mm f/1.4 GM z Batisem 85 mm f/1.8

Sony FE 85 mm f/1.4 GM vs Zeiss Batis 85 mm f/1.8


Była piękna, słoneczna czerwcowa sobota. Moja ukochana Gosia zorganizowała nam na popołudnie spotkanie ze swoją koleżanką z pracy, Karoliną i jej chłopakiem, Kamilem. Plan był taki, że spędzimy trochę czasu na łonie natury, a ja przy okazji postrzelam trochę zdjęć nowym twarzom i będę miał świetny materiał do testu porównawczego najnowszej portretówki Sony ze znanym i cenionym obiektywem Zeissa. Przygotowałem zatem torbę z aparatem, obiektywami, blendą, lampą błyskową i zapasową baterią i czekałem.


Karolina z Kamilem podjechali po nas ok. 16:30, a następnie udaliśmy się do ich mieszkania. Tam powitała nas kocia piękność o imieniu Lola. Kotka oczywiście natychmiast zaprzyjaźniła się z Gosią, co nieco zdziwiło gospodarzy, ale nie mnie - koty lubią Gośkę, zresztą z wzajemnością. Trzeba jednak przyznać, że Lola nie zagrzała długo miejsca na kolanach Gosi, choć mizianie wyraźnie jej się podobało. Co z tego, skoro trzeba jeszcze obwąchać skarpetki drugiego gościa? ;-)

Sony, f/1.4

Posiedzielim, chwilę pogadalim, gospodarze się przebralim, a ja w tym czasie oczywiście fotografowałem kota. Zadanie nieco utrudnione, bo autofokus w Sony 85/1.4 działa z prędkością takiej raczej wolniejszej błyskawicy, a i warunki świetlne nie był doskonałe - jak to w pomieszczeniu. Coś jednak się udało ustrzelić...

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Karolina i Kamil zakończyli przygotowania, ja zakończyłem sesję i ruszyliśmy w drogę do Arturówka, czyli kompleksu rekreacyjno-wypoczynkowego położonego w obrębie Lasu Łagiewnickiego. Mieliśmy do przejścia kilka kilometrów, co dla nieprzyzwyczajonego do ruchu grubaska (czyli mnie) brzmiało jak wymyślna tortura... Okazało się jednak, że nie ma tragedii i z jednym tylko przystankiem na krótki odpoczynek oraz spożycie niewielkich ilości polepszaczy humoru dość szybko dotarliśmy na miejsce, pod drodze prowadząc wesołą konwersację na tematy różne. A droga, kiedy już weszliśmy w las, była naprawdę piękna. Pokazałbym Wam zdjęcia, ale byłem tak oczarowany urodą tego miejsca (i trochę zmiękczony ww. polepszaczami), że najnormalniej w świecie zapomniałem o sprzęcie niesionym w torbie.
Szczęśliwie u celu sobie o nim przypomniałem, mogę więc pokazać Wam miejsce, w którym nie zrobiłem testu. A jest to miejsce piękne, pełne słońca, wody i... kaczek:

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Sony, f/1.4
Rozłożyliśmy się zatem na trawie, a ja zacząłem przeprowadzać porównanie. Na początku szło całkiem dobrze, udało się wykonać serię podobnych kadrów obydwoma obiektywami:

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8
Ale w miarę upływu czasu oraz działania słońca (no i tych... wiecie... polepszaczy) w tym sprawnie działającym mechanizmie testowym coraz częściej słychać było zgrzyty... A to nie zmieniłem obiektywu, a to zapomniałem, jakie ujęcia którym szkłem już robiłem, a to coś innego. W dodatku to całe testowanie zaczęło mi przeszkadzać w życiu towarzyskim, więc w pewnym momencie powiedziałem "basta!". Aparatu nie odkładam, ale zamiast myśleć o parametrach ekspozycji, kadrze czy o tym, którym obiektywem mam zrobić kolejne ujęcie, postanowiłem się dobrze bawić. Jednak efekty nie przyszły od razu...

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Sony, f/4.0

Sony, f/1.4

Pomyślałem sobie "tragedii nie ma, ale najwyraźniej to nie jest mój dzień" i przekazałem aparat mojej najlepszej żonie. A ona oczywiście natychmiast zaczęła robić fajne zdjęcia...

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Sony, f/3.2

Zeiss, f/1.8

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

No czegoś takiego to już nie zniesę! Nie może być przecież tak, że ja, świetnie znający sprzęt, zasady i wszelkie "wogle" nie zrobię ani jednego naprawdę fajnego zdjęcia, a moja luba, choć cudowna, utalentowana i też "wogle", ledwo bierze aparat do ręki, a już łapie tyle świetnych ujęć???
Rzecz jasna wiem, że wiedza i te sprawy niekoniecznie przekładają się na efekt końcowy, ale ambicja nie pozwoliła mi wracać z naszej ekskursji na tarczy. Zawziąłem się zatem, zabrałem sprzęt Gośce i zacząłem polowanie na lepsze foty. Skutki tego polowania pozostawiam do oceny Wam, moi drodzy Czytelnicy:

Zeiss, f/3.5

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Sony, f/1.4

Sony, f/1.4

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/4.0

Sony, f/1.4


Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

W niektórych zdjęciach bardzo przydała się blenda, do której trzymania początkowo zatrudniłem Gosię. Potem w rolę oświetleniowca postanowił wcielić się Kamil i muszę przyznać, że wychodziło mu to bardzo dobrze:

Sony, f/1.4

Pod koniec naszego pobytu Kamil złapał także za aparat i tu również szło mu przyzwoicie. Gdybym jeszcze włączył wykrywanie twarzy, to nie sprokurowałbym problemów z właściwym ustawieniem ostrości u osoby, która ten sprzęt miała w rękach po raz pierwszy w życiu...

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Wcześniej swoich sił postanowiła spróbować Karolina i dzięki niej mamy wreszcie z Gosią jakieś wspólne zdjęcia! :-) Miała o tyle łatwiej, że pokazałem jej, jak włączyć ostrzenie na oko w Sony A7RII, więc ostrość w większości przypadków ustawiona została prawidłowo:

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Zeiss, f/1.8

Jak widać Karolina ma nosa... a może nawet oko do niezłych kadrów ;-)

Po kilku godzinach sielanki słońce zaczęło chować się za drzewami, dając nam znać, że pora wracać. Zresztą pojawiły się komary, a ja jestem najsmaczniejszy w niemal każdym towarzystwie, więc wicie, rozumicie... Wracaliśmy oczywiście na piechotę, naprawdę nie wiem, co aż tak złego uczyniłem, by zasłużyć na taką karę... Szczęśliwie po drodze była przecinka w lesie, a w niej udało się odpocząć, a i złapać trochę światła z mocno już zachodzącego słoneczka:

Sony, f/1.4

Sony, f/4.0
W końcu dotarliśmy do mieszkania Karoliny i Kamila, gdzie spędziliśmy jeszcze kilka wielce sympatycznych godzin na rozmowach, popijaniu piwka i paleniu niezliczonej ilości papierosów. Było super, bawiliśmy się z Gosią znakomicie i jakoś tak ani trochę nie żałuję, że z porównania obiektywów wyszły nici...

A na pocieszenie dla tych, którzy czekali na "normalny test" mam paczkę zdjęć porównawczych (wywołane z RAW w Lightroom CC na standardowych ustawieniach, bez wyostrzania), która leży sobie tutaj (ponad 390 MB).

Oraz krótkie podsumowanie cech obu obiektywów:

Zeiss Batis 85 mm f/1.8
- mniejszy i lżejszy;
- cichszy i odrobinę szybszy silnik AF (z A7RII);
- stabilizacja;
- nie tak ostry w centrum, za to ostrzejszy na brzegach;
- nieco lepsza kontrola odblasków;
- wyświetlacz LED, jeśli to komu potrzebne;
- zdecydowanie tańszy.

Sony FE 85 mm f/1.4 G-Master
- większy i cięższy;
- jaśniejszy;
- bardzo wygodny pierścień przysłony;
- przełącznik AF/MF i klikającej/bezstopniowej przysłony;
- wg mnie zdecydowanie ładniej oddaje nieostrości i boke;
- ostrzejszy w centrum, nie tak ostry jak Batis na brzegach (choć wciąż bardzo dobry, nawet na f/1.4);
- nieco łatwiej złapać flarę;
- wyraźnie droższy.

Który wybrać? Nie wiem, ja miałem równie wielką radochę fotografując każdym z nich. Choć w dużej mierze ta przyjemność wynikała z wielce sympatycznego towarzystwa, ładnej pogody i pewnie trochę owych... nnnoooo... polepszaczy ;-)

Możecie również obejrzeć zdjęcia przykładowe:
Sony 85 mm f/1.4 GM
Zeiss Batis 85 mm f/1.8
Porównanie: Zeiss Batis 85 mm f/1.8 vs Sony FE 90 mm f/2.8 Macro OSS 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz